„Wiśnia” − a precyzyjniej Piotr Wiśniewski. Człowiek, którego nie da się scharakteryzować w kilku zdaniach! Członek zarządu Polskiego Związku Sportów Wrotkarskich, odpowiedzialny za sporty deskorolkowe, organizator wszystkich najważniejszych imprez sportowych związanych z tą dyscypliną, prezes Stowarzyszenia Extreme Live For Ride. A do tego wulkan energii, którą stara się zarażać wszystkich wokół siebie, a zwłaszcza dzieciaki, które przychodzą do jego Skate Roomu na Manhattanie. A to dopiero początek – zapraszamy, poznajcie go lepiej…
Zacznijmy może od pytania rozgrzewkowego… Jak długo jeździsz na desce?
− Wbrew pozorom wcale nie tak długo. Na snowboardzie jeżdżę od 20 lat. Przygodę z jazdą na desce zacząłem 8 lat temu.
Na co dzień zajmujesz się instruktażem młodzieży w Skate Roomie w Dąbrowie Górniczej?
− Na co dzień zajmuję się prowadzeniem Skate Roomu, czyli zapewnieniem bytu tego miejsca. Staram się nim zarządzać, odpowiadam za to, żeby Skate Room odpowiednio funkcjonował. Mamy tutaj skate park, jest świetlica, sala multimedialna, salka z matami, gdzie można trenować takie dyscypliny jak brazylijskie jiu jitsu czy boks. Udało nam się stworzyć amatorskie studio nagrań. I to właśnie jest mój cel, moja rola, żeby zarządzać tym obiektem tak, aby fajnie się rozwijał i funkcjonował. Zajęcia prowadzą instruktorzy, za których pracę odpowiadam. Z racji tego, że mam uprawnienia trenera drugiej klasy lekkiej atletyki, jestem bardziej trenerem przygotowania motorycznego. Pomagam przy treningach z dzieciakami i młodzieżą. Pokazuję im jak wykonywać prawidłowo rozgrzewkę, jak zakończyć trening. Przygotowuję plany treningowe na cały miesiąc oraz wskazuję kierunki, w których powinni rozwijać się nasi zawodnicy.
Opowiesz trochę więcej o tym, jak działa Skate Room?
− Skate Room działa od 3 lat i w tym czasie udało nam się stworzyć trzy sekcje sportowe. Każda prowadzona jest przez instruktora danej dziedziny. Mamy sekcje: deskorolkową, rolkową i hulajnogową. Liczba zawodników naszego klubu cały czas rośnie. Nasi podopieczni walczą o udział w różnego rodzaju turniejach i tym żyjemy. Ci najmniejsi, którzy mają po 6, 8, 10 lat trenują, są coraz lepsi i zaczynają jeździć z nami na zawody. Mogę się pochwalić tym, że mamy mistrza Polski w jeździe na rolkach, mistrzynię Polski w jeździe na deskorolce. Za chwilę może się okazać, że będziemy mieć mistrza Polski w jeździe na hulajnodze, bo mamy jednego z najlepszych zawodników w Polsce, który przy okazji jest naszym instruktorem. Mamy sukcesy na koncie, ale staramy się nie spoczywać na laurach. Cały czas inwestujemy w naszą młodzież, bo w przyszłości może to fajnie zaprocentować.
Nazwa Skate Room może być trochę myląca, bo z tego, co mówiłeś wcześniej wynika, że nie jest to tylko miejsce do jazdy na desce czy hulajnodze?
− Skate Room to przestrzeń podzielona na kilka stref, tak aby każdy mógł się tutaj odnaleźć. Mamy salkę, gdzie chłopaki trenują brazylijskie jiu jitsu, boks. Wykorzystujemy ją też do prowadzenia rozgrzewek dla tych, którzy jeżdżą na deskorolce, rolkach, hulajnodze. Znajduje się tutaj również świetlica młodzieżowa i jest to jedna z moich ulubionych stref, ponieważ korzysta z niej dużo ludzi z całego Gołonoga. Przychodzą sobie posiedzieć, poobserwować, co się dzieje w Skate Roomie czy pograć w planszówki. Bardzo fajną rzeczą jest przestrzeń multimedialna, w której można pograć na Xboxie i się zrelaksować. Mamy również studio nagrań, gdzie przez ostatnie 2 lata prowadziliśmy bardzo fajną działalność związaną z młodzieżą. Wszystkie fundacje, stowarzyszenia czy ludzie z miasta mogli przyjść i komponować muzykę albo po prostu śpiewać w kabinie nagrań. Dlatego Skate Room nie do końca jest miejscem tylko do jeżdżenia na desce, rolkach czy hulajnodze. Staramy się, żeby nikt tutaj się nie nudził i mógł znaleźć coś dla siebie.
To był Twój pomysł na założenie takiego miejsca jak Skate Room?
− Tak, to był od początku mój pomysł i Mateusza Małysy, czyli wiceprezesa naszego stowarzyszenia. Skate Room to tak naprawdę jeden z większych projektów naszego stowarzyszenia – Stowarzyszenia Extreme Live For Ride.
Stowarzyszenia, którego jesteś prezesem?
− Zgadza się. Kiedy zakładaliśmy stowarzyszenie, a było to niedawno bo w 2015 r., zdawałem sobie sprawę, że zarówno w Dąbrowie Górniczej, jak i na Śląsku nie ma jeszcze krytego skate parku. Nie było ani deskorolkowego klubu sportowego ani przestrzeni, gdzie zawodnicy mogliby trenować przez cały rok. Uznaliśmy, że w Dąbrowie Górniczej będzie fajnie założyć pierwszy taki klub. Potem zaczęliśmy szukać miejsca, gdzie moglibyśmy zbudować hale. Okazało się, że jest dużo lokali, ale o dziwo w blokach. Pomyśleliśmy, że to będzie dziwne, bo chyba nigdzie na świecie nie ma czegoś takiego jak skate park w bloku mieszkalnym. Finalnie znaleźliśmy lokale – w bloku, które łącznie dawały taki metraż, jaki nas interesował i tak to się zaczęło.
Początki chyba nie należały do najłatwiejszych?
− W tym miejscu muszę powiedzieć, że mieszkańcy bloku, w którym aktualnie jest Skate Room na początku byli bardzo przeciwni temu, żeby ten projekt w ogóle powstał. Absolutnie mnie to nie dziwi, bo może gdybym nie jeździł na deskorolce, to sam byłbym przeciwny i podzielał obawy mieszkańców, że będzie dużo hałasu, dzieciaków. Po 3 latach działalności, można powiedzieć, że mieszkańcy bloku, osiedla, rodzice, którzy nas odwiedzają, zaakceptowali Skate Room. Wiedzą, że to nie tylko klub sportowy, ale strefa, gdzie dzieciaki i młodzież w fajny i bezpieczny sposób spędzają czas. Myślę, że dostaliśmy taką akceptację społeczną i to jest dla nas naprawdę duża odpowiedzialność, więc musimy o to dbać.
Extreme Live For Ride to chyba jedyne stowarzyszenie tego typu w naszym mieście. Oprócz prowadzenia Skate Roomu, na czym polega Wasza działalność?
− Skate Room to jest moje oczko w głowie, ale oprócz tego prowadzimy wiele projektów w całej Polsce. Największy z nich to Extreme City, czyli szkolenia w skate parkach w całej południowej Polsce. Dodatkowo współpracujemy z prawie 20 miastami, gdzie systematycznie, za darmo szkolimy dzieci i młodzież. Poza tym organizujemy duże eventy sportowe i ekstremalne. Nasze stowarzyszenie przynależy do Polskiego Związku Sportów Wrotkarskich, dlatego organizujemy eliminacje do Mistrzostw Polski czy też same Mistrzostwa Polski. W Dąbrowie dwukrotnie odbyły się eliminacje do Mistrzostw Polski w deskorolce. Z kolei w zeszłym roku, na nowo wybudowanym skate parku w Parku Hallera zorganizowaliśmy Mistrzostwa Polski w rolkach. W tym roku będziemy odpowiedzialni za przygotowanie Mistrzostw Polski w hulajnodze, które odbędą się we wrześniu w Dąbrowie Górniczej. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy Dni Dąbrowy i jest to jeden z przykładów, który pokazuje, że działamy również poza sceną sportową, przy współpracy ze wszystkimi w mieście – z młodzieżą, z ludźmi którzy są w branży, z muzykiem, takim jak Damian Krępa, czyli Bas Tajpan. Tam, gdzie tworzymy projekty, każdy może znaleźć swoją przestrzeń i zaangażować się.
Kiedy opowiadasz o tym, co robisz, o tych wszystkich projektach, zaczynam się zastanawiać czy masz w ogóle jakiś czas dla siebie?
− Mam psa (śmiech). A tak na poważnie − prywatnie mam bardzo mało czasu. Oprócz tego, że jestem zaangażowany w działalność Skate Roomu, działam też społecznie. Ponieważ nasz związek sportowy dopiero się rozwija, ja i wielu ludzi działających w nim robi tu wszystko społecznie. Dlatego w międzyczasie pracuję, żeby coś zarobić, czyli robię dodatkowe eventy, duże imprezy, małe szkolenia, szukam cały czas różnych możliwości zarobkowych. A dodatkowo kończę jeszcze doktorat, więc ostatni rok mam szczególnie ciężki. 7 dni w tygodniu pracuję, przez co nie mam prywatnego życia, ale raz na 3-4 lata staram się po prostu wyłączyć telefon, maila i wyjechać na 2-3 miesiące. I takie właśnie plany mam na ten rok. Prawdopodobnie we wrześniu wyjadę na dwa miesiące, zostawiając wszystko i wszystkich. Jak się zawali to się zawali (śmiech), a jak się nie zawali to super, wrócę i będę działać dalej.
To co robisz, to bardziej praca czy hobby?
− Dla mnie to jest coś na kształt życiowej misji. Wywodzę się z takiego środowiska, że w pewnym momencie mojego życia było naprawdę blisko, żebym trafił do więzienia. Wygrałem los na loterii i udało się. Zmieniłem swoje życie, wziąłem się za siebie, za naukę. Mógłbym wybrać pracę w korporacji, ale uznałem, że zrobię więcej, jeśli będę pomagać innym. Właśnie dlatego działam tutaj, na Manhattanie − jestem dumny z tego, że tu wróciłem. Żeby zmienić swoje życie, musiałem odwrócić się od środowiska, które było złe i na mnie źle wpływało. Zostawiłem to wszystko na długi czas. Po latach zdobywania wiedzy, doświadczenia, podróżowania, uznałem że najważniejsi są ludzie. Dlatego powtarzam, że wszystko, co robimy, czyli projekty, duże eventy, festiwale, imprezy ekstremalne, to wszystko jest dla ludzi, z myślą o ludziach − ponieważ ludzie są najważniejsi. W momencie, gdy pojawiła się opcja, by powrócić do Dąbrowy Górniczej i działać, nie zastanawiałem się długo. Wróciłem i poświęciłem swój czas, żeby stworzyć takie miejsce jak Skate Room. Teraz wokół siebie mam ludzi, na których mogę liczyć. Możemy sobie ufać i dlatego możemy wiele zrobić. Kiedy dostajemy duże wyzwanie, jak organizacja imprezy, to mam najlepszą ekipę, żeby ją zrobić! Jest fajny efekt, jest moc, więc moje prywatne życie też się w tym spełnia. Dlatego dopóki jeszcze mam siłę i baterie są naładowane, to działam.
Myślisz, że gdyby nie złe środowisko, o którym wspomniałeś, to znalazłbyś się w miejscu, w którym jesteś?
− Nie lubię zastanawiać się nad tym, co by było gdyby… Uważam że, wszystko co mi się zdarzyło, miało wpływ na to, gdzie teraz jestem. Zaczynając od rodziny, której ja i wielu moich kolegów nigdy nie mieliśmy, poprzez używki, które były zawsze w tych rodzinach i poprzez głupie, bardzo złe rzeczy, którymi się wtedy zajmowaliśmy. Połowa moich znajomych, jeszcze gdy byłem młody była już w więzieniu. Mnie, o czym już mówiłem, też niewiele zabrakło, żeby się tam znaleźć. W pewnym momencie zaświeciła mi się czerwona lampka w głowie i zacząłem się zmieniać. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że odbiłem się od dna. Myślę, że każdy ma swoją receptę na taką osobistą przemianę. To nie jest temat łatwy, ale prawdziwy. Dopóki widzę cel, to mam do tego siłę i serce.
A jakie plany na ten rok, oprócz wspomnianej podróży-resetu?
− Obrona rozprawy doktoranckiej, zorganizowanie Mistrzostw Polski w hulajnodze, Mistrzostw Polski w jeździe na rolkach w Gdyni i Mistrzostw Polski w jeździe na deskorolce. Trochę tego jest (śmiech). Ale najbardziej czekam na wakacje, żeby złapać energię i popatrzeć na swoje życie z dystansu. Zamierzam pojechać na długą wycieczkę po Europie − z psem.
Czego można Ci życzyć?
− W tym roku na igrzyskach olimpijskich w Tokio po raz pierwszy będzie taka dyscyplina jak jazda na deskorolce. Kiedy się o tym dowiedziałem, to jeszcze bardziej zmotywowało mnie to do stworzenia takiego miejsca jak ośrodek olimpijski, w którym mogliby kształtować się przyszli zawodnicy tej dyscypliny. Więc fajnie jakby nie zabrakło mi sił i chęci do zrealizowania tego marzenia. Do tego życzę sobie cały czas naładowanych baterii na 100%, a reszta jakoś pójdzie.
Dziękuję za rozmowę.
Paweł Różycki
Skate Room znajdziesz na ul. Piłsudskiego 36/601 w Dąbrowie Górniczej.
Chcesz wiedzieć więcej, polub Skate Room na FB.