Drukuj

Jest w Dąbrowie Górniczej ulica Graniczna. Ani najdłuższa, ani najszersza, ani najpiękniejsza, z pozoru niczym się niewyróżniająca, a jednak – jeśli przyjrzeć się bliżej, stanowi ona pewną osobowość.

Otóż przy ulicy Granicznej jest słynny dąbrowski „Pentagon”, czyli urząd z siedzibą władz miejskich albo inaczej ratusz miasta. W „Pentagonie” mają też swoje siedziby sąd i prokuratura.

Do ulicy Granicznej przylega także gmach Komendy Miejskiej Policji. Gmach policji przylega tylko boczną elewacją, ale to już stanowi, że powiązanie z ulicą Graniczną jest niezaprzeczalne.

Dwóch listonoszy na Granicznej

Przy ulicy Granicznej był także zakład przemysłowy produkujący sprzęt oświetleniowy, tzw. Delam, ale po transformacji ustrojowej Delam padł i dziś jego masę upadłościową wykorzystują różne firmy, biura i kancelarie prawnicze.

Wreszcie ulica Graniczna stanowi główną arterię komunikacyjną – pieszą i kołową – do ośrodka rekreacji i wypoczynku nad jeziorem Pogoria III. Te dwa główne wyznaczniki, „Pentagon” i Pogoria, stanowią o tym, że dla większości mieszkańców ulica Graniczna jest ulicą znaną, ale już tylko nieliczni dąbrowianie starego pokolenia pamiętają dawniejsze dzieje tej ulicy, a są one dość ciekawe.

Do 1960 roku Dąbrowa Górnicza i Gołonóg były oddzielnymi jednostkami administracyjnymi, a środkowa oś jezdni ulicy Granicznej stanowiła linie rozgraniczenia między tymi gminami. Po ulicy Granicznej chodziło wtedy dwóch listonoszy. Ten z poczty w Dąbrowie doręczał przesyłki po zachodniej stronie ulicy, a listonosz z poczty Gołonóg doręczał listy po stronie wschodniej. Gdy obaj panowie się spotkali, oddawali sobie honory przez salutowanie do daszka czapki urzędowej, bo to były czasy, gdy listonosze byli umundurowani kompleksowo i jako ludzie w mundurach zachowywali się regulaminowo na wzór wojskowy.

Ulica o dwu nazwach

Oczywistym jest, że dla poczty w Dąbrowie i dla poczty w Gołonogu nazwa jednej ulicy nie mogła być nazwą wspólną, więc po stronie wschodniej, a więc dla poczty w Gołonogu, ulica nazywała się – Janowska. Nazwa ta miała związek z działającą w tym rejonie kopalnią Jan.

– Janowska była wtedy krótsza. Tak jak dziś biegła przez osiedle Dziewiąty (wtedy nazwane Kolonią Dziewiąty), w kierunku jeziora Pogoria (wtedy nazwanego drugą Zamółką). Natomiast dzisiejszy odcinek ulicy Granicznej od alei Piłsudskiego do torów kolejowych jest ulicą zupełnie nową, wcześniej traktem tym biegło torowisko wąskotorowej kolejki. Kolejka woziła węgiel z kopalni Flora (dzisiejszy DAMEL) na sortownię w rejonie osiedla Zielona.

Tory kolejki wąskotorowej biegły pod istniejącym do dziś mostkiem, pod koleją normalnotorową i dalej torowiskiem, na którym dziś istnieje ulica Łącząca. Oczywiście ulicy Łączącej jeszcze wtedy nie było.

Dalej pod następnym mostkiem wąskotorówka przebiegała pod ulicą Konopnickiej i na tyłach obecnego stadionu piłkarskiego docierała do Zielonej.

Na osiedlu Dziewiąty prostopadle do ulicy Granicznej przylega ulica Narodowa. Przy zbiegu tych ulic był dość rozległy ogród, w którym w drewnianej szopie był prowizoryczny kościół. W okresie międzywojennym nabożeństwa w tym kościele odprawiał ksiądz Andrzej Huszno w obrządku narodowym. Według przekazów osób pamiętających te czasy, drewniane płoty na ulicy Granicznej pękały w szwach od nadmiaru ludzi gromadzących się na tych nabożeństwach. Dla upamiętnienia tych wydarzeń przylegającą do Granicznej ulicę nazwano ulicą Narodową.

Stalin wyskoczył z pociągu

I wreszcie sprawa zupełnie sensacyjna. Przed I wojną światową Józef Stalin musiał spotkać się z Włodzimierzem Leninem, który w tym czasie przebywał na emigracji w Krakowie. Aby tego dokonać, należało przekroczyć granicę między imperium rosyjskim a zaborem austriackim. Najdogodniejszym wówczas środkiem lokomocji, jakim można było się dostać w pobliże styku tych granic, była tak zwana Kolej Iwangrodzko-Dąbrowska. Była to kolej szerokotorowa. Tą właśnie koleją przybył Stalin do Dąbrowy, która była stacją końcową i znajdowała się w rejonie dzisiejszego Pałacu Kultury.

Stalin jako konspirator obawiał się kontroli paszportowej na stacji końcowej, więc wyskoczył w biegu z pociągu przy kamiennym mostku między stacjami Gołonóg i Dąbrowa. Tu czekał na niego przewodnik, z którym udał się pieszo do Maczek, gdzie przekroczył nielegalnie granicę rosyjsko-austriacką, i w ten sposób dotarł do Krakowa.

Z wizji lokalnej wynika, że między stacjami Gołonóg i Dąbrowa jest tylko jeden kamienny mostek, a pod nim przebiega ulica Graniczna. Tak więc i ten epizod wpisuje się w historię ulicy Granicznej.

Opracował Janusz Bazarnicki

Epizod odnoszący się do Józefa Stalina był zamieszczony w „Trybunie Śląskiej” około 1985 roku. Autor tego tekstu powoływał się na szkic biograficzny Józefa Stalina. Niestety, tytułu ani nazwiska autora już nie pamiętam. Ten krótki pobyt Stalina w Zagłębiu znany jest szerzej z tego, że w restauracji na stacji kolejowej w Maczkach, noszących wówczas nazwę Granica, doszło do incydentu odmowy obsłużenia go. Powodem miał być fakt używania języka rosyjskiego.

Fot. Dariusz Nowak

Tekst ukazał się w marcowym numerze „Przeglądu Dąbrowskiego”