Jak to się stało, że zawodową karierę rozpoczął pan od pracy pod ziemią?
Wojciech Kędzia, wiceprezydent Dąbrowy Górniczej: – Mieszkałem od dzieciństwa w mieście górniczym. To była Polska przed zmianami gospodarczymi lat 90. Górnictwo było dla mnie naturalnym i najlepszym wtedy pomysłem na życie. Zarówno ze względu na bliskość wielkiej firmy górniczej jak i potencjalne możliwości znalezienia pracy. Dokonałem wtedy wyboru życiowej drogi bez głębokiej analizy i nie żałuję dziś, że tak pokierowałem swoim życiem.
Ile lat przepracował pan pod ziemią?
– Jedenaście lat pracowałem w ruchu kopalni. Później wraz z awansami zajmowałem się dalej górnictwem, ale już w innej, równie odpowiedzialnej roli.
Pracując pod ziemią, był pan nie tylko sztygarem zmianowym i kierownikiem oddziału górniczego, ale i ratownikiem.
– Z zagrożeniami pod ziemią obcuje się każdego dnia. Naturalne stało się więc dla mnie doskonalenie umiejętności z zakresu ratownictwa, żeby – gdy przyjdzie ten moment – nieść pomoc tym, którzy jej potrzebują. Z perspektywy czasu muszę powiedzieć jedno – górnicze szczęście mi sprzyjało, dwóm spośród moich przyjaciół niestety nie. Zostali na wiecznej szychcie.
W Dąbrowie Górniczej działają dziś kopalnie piasku i dolomitu, lecz w powszechnej opinii górnictwo skończyło się w mieście ponad 25 lat temu wraz z likwidacją kopalni Paryż.
– Każda kopalnia rozpoczynając eksploatację ma w swojej perspektywie zakończenie działalności. W jednym przypadku jest to naturalne sczerpanie złoża w innym czynniki ekonomiczne. Natomiast górnictwo na całym świecie działa bardzo prężnie. Rozwój gospodarczy krajów zawsze wiąże się z potrzebą surowców naturalnych.
Pożegnanie z górnictwem węgla kamiennego dla Dąbrowy Górniczej nie było aż tak bolesne, jak dla innych miast.
– To prawda. Zupełnie inaczej likwidację kopalń odczuł na przykład Wałbrzych. Pamiętam to miasto, jak kwitło, gdy górnictwo było tam bardzo mocne. I pamiętam, co się wydarzyło, kiedy zamknięto kopalnie. W krótkim czasie ludzie zostali bez pracy, nie było alternatywy, doszło do zapaści ekonomicznej. Dopiero później, gdy powstała strefa ekonomiczna, pojawili się nowi inwestorzy, karta się odwróciła. Dziś jest to miejsce prężne przemysłowo z ciekawymi walorami tury-stycznymi.
Ponad 50 kopalń i ponad 200 lat górniczych tradycji. Dąbrowa Górnicza nie bez powodu jako jedyne miasto w Polsce ma w nazwie słowo „górnicza”. Czy dziś to jest powód do dumy?
– Jestem górnikiem i zawsze nim pozostanę, powiem więc krótko: oczywiście, że jest to powód do dumy. Ci, którzy pracowali na dole, mają świadomość, czym ta praca jest w istocie i czego wymaga się w tym zawodzie. Wartości górnicze to przede wszystkim pracowitość, szacunek, umiejętności, lojalność i koleżeńskość.
Wybuchy metanu, wybuchy pyłu węglowego, tąpnięcia, wstrząsy, zagrożenia wodne i termiczne – to ryzyka, które wpisane są szczególnie w górnictwo podziemne. Niewiele jest zawodów, które miałyby zbliżoną liczbę zagrożeń, z którymi obcuje się przez cały czas. To składa się na wielką historię poszukiwania metod i nowych technologii, dzięki którym można eksploatację prowadzić w sposób coraz bardziej bezpieczny. Staramy się okiełznąć naturę by ograniczyć do minimum zagrożenia. Bezpieczeństwo pracy zawsze odgrywa kluczową rolę.
Tę specyfikę wynagradza się pracującym pod ziemią możliwością odejścia na emeryturę po 25 latach.
– Tak, to dodatkowy asumpt. To także aspekt ważny z dzisiejszej perspektywy, gdy wiemy, że wydobycie węgla ma być wygaszane w najbliższych 30 latach. To sprawia, że nawet gdy ktoś dzisiaj zaczyna pracę w górnictwie, ma szansę dotrwa do emerytury. Na Śląsku, przez to, że funkcjonuje wiele kopalń, można wprowadzić racjonalny plan stopniowego zamykania kopalń oraz przejścia górników do pracy w innych branżach.
Czy można powiedzieć, że górnictwo odchodzi już do lamusa?
– Wykładam na Wydziale Geologii i Górnictwa, i często tłumaczę studentom: podchodźcie do tego spokojnie. Nie zawężajmy patrzenia na górnictwo tu i teraz. Górnictwo ma się świetnie na całym świecie. Do tego, żeby zbudować jakikolwiek budynek potrzebne są: kamieniołomy, piaskownie i żwirownie. Do tego, żeby zbudować samochód też potrzebne jest górnictwo: aluminium, żelazo oraz miedź. Do tego, żeby powstała komórka czy komputer potrzebne są metale ziem rzadkich. Faktem jednak jest, że coraz mniej jest złóż, które są wielkie i bogate. Dlatego mówi się od długiego czasu o górnictwie z mórz i oceanów a nawet o pozyskiwaniu surowców z kosmosu.
4 grudnia zapraszamy mieszkańców Dąbrowy Górniczej na Rodzinną Barbórkę. Tradycja wciąż zobowiązuje?
– Skoro Dąbrowa jest z nazwy Górnicza jako jedyne miasto w Polsce i póki jest jeszcze orkiestra oraz górnicy ze starych kopalń, kultywujmy barbórkową tradycję jak długo się da. „Niech żyje nam górniczy stan, Toć dla Ojczyzny trud ten jest nam dan…”
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali Piotr Purzyński i Michał Syska
RODZINNA BARBÓRKA W DĄBROWIE GÓRNICZEJ
Zapraszamy całe rodziny! Ubierzcie tego dnia tradycyjne górnicze stroje i nakrycia głowy – czapki możecie wykonać własnoręcznie. Z atrakcjami startujemy o godz. 9:00 na ul. 3 Maja po Resursą, gdzie stanie stoisko edukacyjne oraz fotobudka, w której będzie można zrobić sobie zdjęcie z górnikiem i górniczymi akcesoriami!
O 10:30 zagra Miejska Orkiestra Dęta, z którą przejdziemy do pomnika Stanisława Staszica, gdzie wszystkie Barbary usłyszą „Sto lat”, a przedszkolaki biorące udział w konkursie „Jestem górnikiem i tym się szczycę” otrzymają nagrody! Tego dnia zwiedzanie Muzeum Miejskiego „Sztygarka” (w godzinach 9:00-14:00) i Kopalni Ćwiczebnej (wejścia o pełnych godzinach: 9:00, 10:00, 11:00, 12:00 i 13:00) będzie darmowe.
Tekst ukazał się w listopadowym numerze „Przeglądu Dąbrowskiego”