Drukuj

Młodzi! Aktywni! Zaangażowani! – to nowy cykl przedstawiający młodych dąbrowskich aktywistów, który ukazuje się na stronie ngo.dabrowa-gornicza.pl. Wywiady prowadzi Maksymilian Górka. Dziś prezentujemy Wiktorię Ubysz, która wspiera akcje charytatywne. Wiktoria to pomocna młoda dziewczyna, która interesuje się przede wszystkim freestylem. Poznajcie bliżej naszą dąbrowską aktywistkę.

Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną oraz z freestylem?

Piłką nożną zaczęłam się interesować dzięki tacie, który oglądał mecz Borussi Dortmund u mnie w pokoju jak miałam 11 lat. Ten sport przyciągnął moją uwagę, a moim ulubionym klubem stała się właśnie Borussia. Jednak do uprawiania piłki nożnej skłonił mnie mecz na WF w szkole, kiedy to dziewczyny grały przeciwko chłopakom i w ostatnich sekundach strzeliłam decydującą bramkę, którą przypisała sobie moja koleżanka. Od tamtej pory zaczęłam traktować piłkę nożną jako moją pasję, do tego stopnia, że planowałam iść do liceum sportowego o profilu piłkarskim. Rodzice nie mieli nic przeciwko, jednak ich jedynym warunkiem było pójście do lekarza, bo przez pewien czas doskwierało mi kolano. Jadąc tam, myślałam, że dostanę jakieś maści lub leki, jednak okazało się, że będę musiała mieć operację. Musiałam zrezygnować z pójścia do sportowego liceum. Nie ukrywam, że trochę mnie to załamało, nie wiedziałam co mogę dalej robić. Wtedy mój chłopak, który interesował się freestylem, pokazał mi kanał Krzycha Golonki i zachęcał do nauki podstawowych trików. Spodobało mi się to do tego stopnia, że trenuję go do dziś.

Ważne, że jest już dobrze! Wiktorio, powiedz mi ile dziennie poświęcasz czasu na trening oraz czy pandemia utrudniła ci treningi?

Jest dużo zmiennych i każdy mój trening wygląda inaczej. Czasami mogę spędzić na boisku 3-4 godziny, a czasem wychodzę już po godzinie. Wszystko zależy przede wszystkim od moich chęci, stanu zdrowia czy też pogody. Najgorszy sezon to zimowy, kiedy boiska są zaśnieżone, panuje ujemna temperatura, a nie każdy jest chętny do wynajęcia hali, szczególnie w pandemicznych warunkach. Jeśli chodzi o samą pandemię, myślę, że zamknięcie boisk spowodowało u mnie mały regres, jeśli chodzi o treningi. Wiadomo, trenowałam u siebie w domu, jednak nie mogłam sobie pozwolić na te same czynności co na świeżym powietrzu przez chociażby meble. Później, gdy boiska zostały otwarte, to trzeba było być w maseczkach, co też było utrudnieniem, ciężej się oddychało. Na szczęście już wszystko powoli wraca do normy i można normalnie wyjść i trenować na dworze, czerpać większą satysfakcję z treningów.

Pamiętasz w ogóle pierwszy trick, jakiego się nauczyłaś?

ATW czy popularne dookoła świata było pierwszym trikiem jakiego się nauczyłam (nie licząc żonglerki). Pamiętam, że zrobiłam go na wakacjach i wysyłałam filmiki do chłopaka, czy dobrze to robię.

Ciężkie treningi niosą za sobą ryzyko kontuzji. Jak wygląda na chwilę obecną twoją sytuacją z kolanem? Czy podczas trenowania przytrafiły Ci się jeszcze jakieś poważne urazy?

Ogólnie to przez cały czas odczuwam ból w kolanie i czeka mnie kolejny zabieg. Poza kolanem podczas trenowania freestylu zdarzają mi się jakieś upadki, większość nie okazuje się poważna, ale przypomina mi się jeden, w którym się przewróciłam i stłukłam sobie rękę. Po tym incydencie miałam blokadę psychiczną do tego triku i przez pół roku nie chciałam go robić.

Czasami wyjdę na boisko z kolegami sobie pograć, jednak gdybym chciał zacząć przygodę z freestylem, to o jakich podstawach mowa?

Przede wszystkim żonglerka jest podstawą podstaw. Trzeba ją opanować na dwie nogi do perfekcji, inaczej ciężko nam będzie w przyszłości zrobić trudniejsze kombinacje, jeżeli będziemy robić ją chaotycznie. Później przychodzą nam podstawowe tricki w airze takie jak atw, hop czy cross, które również dobrze jest opanować od razu na obie nogi, wiem z doświadczenia, bo sama na początku zrobiłam ten błąd i uczyłam się większości trików na lepszą nogę, a słabszą olewałam. Jak już opanujemy te podstawowe triki, można tworzyć fajne łatwe comba lub trenować je na ilość. Ogranicza nas tylko własna wyobraźnia.

Jesteś zawodniczką w FREESTYLE FOOTBALL. Co to za skład?

Każdy, kto trenuje freestyle football, należy do tej „rodziny”.

Co na ten moment już osiągnęłaś w freestylu oraz jakie masz plany i ambicje?

Jeśli chodzi o zawody to na razie byłam tylko na dwóch. Uczestniczyłam w Pucharze Polski i byłam w Top4. Na razie niestety przez pandemię nie odbywają się stacjonarnie żadne zawody, ale jak tylko zaczną mam zamiar brać w nich udział. Jeśli chodzi o treningi to jeszcze wiele do nauki przede mną i mam nadzieję, że będę ciągle czerpała z nich radość. Zawsze na początku roku rozpisuję sobie co chcę zrobić przez cały ten czas i liczę, że zrealizuję wszystkie moje postanowienia.

Po twoich social mediach widać, że kochasz podróżować, w jakich najciekawszych miejscach byłaś razem z piłką?

Na razie najdalej piłka ze mną poleciała do Włoch. Parę razy zdobywała ze mną góry, była ze mną nad polskim morzem i w Czechach. Staram się ją zabierać na każdy wyjazd, jednak nie zawsze się to udaje i będąc w jakimś miejscu bez niej, widząc jakiś fajny kadr, od razu mam w głowie, jakie by tu ładne zdjęcie było.

Rada dla przyszłych freestylerek?

Przede wszystkim żeby nie zrażały się na początku, kiedy coś nie wychodzi. Muszą być przygotowane na to, że na niektóre triki będą musiały poświęcić wiele treningów, a na inne jeden. We freestylu jesteś swoim własnym trenerem i to ty decydujesz, kiedy robisz trening, dlatego trzeba mieć w sobie samodyscyplinę i cierpliwość, ale jeśli masz zajawkę to obie rzeczy przyjdą same.

Kończąc wywiad chciałbym, żebyś powiedziała jeszcze w jakich brałaś udział akcjach charytatywnych.

Brałam udział w akcjach charytatywnych „Budzimy Maje”. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej edycji brałam udział jako zawodnik. W pierwszej edycji rozegrałam mecz w jednej z drużyn oraz razem z koleżanką przygotowałyśmy i zaprezentowałyśmy pokaz. Na drugiej edycji, która odbywała się w formie turnieju w Fifę byłam w parze z youtuberem, Kamciem.