Drukuj

Ratunkiem dla 30-letniej Karoliny, która dwa lata temu zapadła na niezwykle rzadką chorobę, jest włączenie jej do badań klinicznych w Stanach Zjednoczonych. Nim do tego dojdzie dąbrowianka próbuje powstrzymać rozwój choroby kosztowną rehabilitacją.

– Wierzę, że przed Karoliną jest jeszcze życie – mówi Małgorzata Kulczyk, która sama opiekuje się córką. Z tego powodu zrezygnowała z pracy. Jak mówi, od tamtej pory czuje się, jakby z motyką rzuciła się na słońce. Dlatego prosi o pomoc w ratowaniu Karoliny.

Pierwsze symptomy choroby pojawiły się dwa lata temu. Karolina Kosiańska rozpoczynała wtedy studia doktoranckie na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Słabła z dnia na dzień fizycznie i psychicznie.Dziś choroba nie tylko uniemożliwia jej samodzielną egzystencję, ale też znacznie upośledza kolejne funkcje życiowe.

– W niedługim czasie może dojść do całkowitego uwięzienia mojej pragnącej życia duszy w obumierającym ciele – napisała niedawno Karolina.

Małgorzata Kulczyk walczy o to, aby córkę udało się włączyć do leczenia klinicznego w Mayo Clinic w Stanach Zjednoczonych. Specjaliści ze Szpitala MSWiA w Warszawie orzekli wcześniej, że choroba Karoliny ma podłoże genetyczne: dąbrowianka jest dwunastą osobą na świecie, u której opisano uszkodzenie genu dla proglanuliny. W Mayo Clinic takim chorym podaje się najnowszy i jedyny na świecie preparat, który daje nadzieję na wyleczenie.

Na razie w powstrzymaniu postępów choroby Karolina wykorzystuje rehabilitację. Tyle że wysokospecjalistyczna terapia to usługa wyłącznie komercyjna, na którą miesięcznie Karolina potrzebuje ponad 8 tys. zł. Nie stać na to ani jej, ani jej mamy. Stąd zbiórka na portalu siepomaga.pl.

Pod tym linkiem można zapoznać się z pełnym opisem sytuacji Karoliny i wspomóc zbiórkę na jej leczenie.

Fot. Archiwum Karoliny Kosiańskiej