UM Dąbrowa Górnicza: Decyzje podatkowe dostarczane do domów

4 min czytania

Po raz trzynasty z decyzjami podatkowymi do mieszkańców Dąbrowy Górniczej wyruszyli gońcy. Przez blisko dwa miesiące trzynastu doręczycieli rozniesie ok. 55 tysięcy decyzji dotyczących podatku od nieruchomości, rolnego i leśnego. Codziennie każdy z nich dostarcza ponad 100 pism. Ta coroczna akcja zakończy się w połowie marca 2021r.

Na początku gońcy pojawią się na Mydlicach Południowych i Północnych, w centrum miasta i w Gołonogu. Potem sukcesywnie będą docierali w bardziej odległe zakątki miasta. Każdy goniec ma przy sobie specjalny identyfikator, który ma obowiązek okazać na prośbę mieszkańca.

Termin płatności I raty upływa 15 marca 2021 roku. Mieszkańcy, do których decyzje trafią dopiero w ostatnim etapie roznoszenia, czyli w połowie marca, zgodnie z przepisami zawartymi w ustawie ordynacja podatkowa, mają 14 dni na uregulowanie należności, liczone od daty faktycznego doręczenia decyzji.

Jednocześnie przypominamy, że nie płacimy gońcom należności podatkowych! Opłat dokonujemy na cztery sposoby:
• na terenach zielonych” u inkasenta,
• przelewem na konto wskazane w piśmie urzędowym,
• kartą w urzędzie przy okienku lub za pośrednictwem wpłatomatu mieszczącego się przy wejściu głównym do budynku przy ulicy Granicznej 21, czynnego 24 godziny na dobę. W obu przypadkach (karta i wpłatomat) nie pobierana jest prowizja od wpłacającego.

Zeszłoroczna akcja z gońcami przyniosła ok. 230 tys. zł oszczędności. Tyle bowiem pozostaje w kasie miasta po wypłaceniu pensji 13 osobom, opłaceniu wszystkich składek i pochodnych.

Warto dodać, że decyzje podatkowe wysyłane są też pocztą. Dzieje się tak tylko w wypadku, gdy adresaci mieszkają poza Dąbrową Górniczą lub kontakt z nimi jest utrudniony.

Decyzje podatkowe w Dąbrowie Górniczej roznoszą m.in. pani Wanda Koźbiał i pan Jan Pasieka


Rozmowa z panem Janem Pasieką, najstarszym gońcem roznoszącym podatki w Dąbrowie Górniczej

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Dwa dni temu skończył Pan 71 lat. Jest zimno, ślisko, pada śnieg, deszcz. Ludziom nie chce się wychodzić z domu, a Pan musi i robi to z przyjemnością?

Jestem człowiekiem aktywnym, ciągle w ruchu. Zbieram grzyby, spaceruję z kijami, teraz zamiast kijów mam pocztę. Dopóki zdrowie dopisuje, nogi nie bolą, trzeba chodzić, ruszać się i oby tak dalej. Najgorzej jest przestać, bo to już koniec. Decyzje podatkowe roznoszę od kiedy przeszedłem na emeryturę, tj. od 2010 roku.

Po 12 latach pracy gońca pewnie wszyscy już Pana znają, a Pan dokładnie zna całe miasto?

Można tak powiedzieć. Ludzie pamiętają mnie, mój samochód. Gdy się pojawiam, przypominają sobie, że minął rok i znowu zjawia się pan od podatków. A miasto rzeczywiście poznałem doskonale. Rozpoznaję ulice, bloki, domy, może nie pamiętam nazw wszystkich ulic, ale znam całe rejony, dzielnice, do każdego miejsca dotrę bez problemu.

Ile pism roznosi Pan dziennie?

Z reguły jest to 130-150. To zależy, gdzie je roznoszę i ile decyzji przypada na jeden adres. Zdarza się, że w jednym miejscu zostawiam kilka dla żony, męża i to decyzje dotyczące różnych podatków od nieruchomości, leśnego czy rolnego, bo każdy z nich drukowany jest osobno. W okresie dwóch miesięcy, kiedy to roznosimy podatki, dostarczam w sumie ok. 5 tys. pism.

Czy w kontaktach z ludźmi, przez te 12 lat coś się zmieniło?

Wydaje mi się, że dzisiaj jest trudniej. Młodzi ludzie ze starszymi mają coraz mniejszy kontakt, nie znają się. Dotyczy to głównie terenów zielonych, na których osiada coraz więcej młodych rodzin. Nie znają sąsiadów, nie wezmą dla nich pism, nie przekażą. Kiedyś ludzie bardziej byli zżyci i pomagali sobie wzajemnie. Oczywiście nie ma reguły, bo i są przesympatyczne młode osoby. W blokach jest podobnie. Lokatorzy nie są w kontakcie z innymi. Dlatego moja prośba i wszystkich pozostałych gońców, by w razie nieobecności adresata, ludzie mogli odbierać decyzje i oddawać je sąsiadom. Może byłaby przy tym okazja się poznać, a nawet zaprzyjaźnić, bo przecież decyzje podatkowe dostaje się co roku.

Słyszałam, że miał Pan wiele przygód podczas swojej wieloletniej pracy. Opowie nam Pan coś?

Pamiętam, kiedyś szukałem domku na terenach zielonych, na końcu zabudowań, nikt nic nie wiedział i nie potrafił mi pomóc. Podchodzę pod jakąś posesję, na podwórku mały szczekający piesek, ale pogadałem z nim i mnie wpuścił. Gdy przeszedłem ok. 20 metrów, zza winkla wyłonił się wielki bernardyn i ruszył w moim kierunku. Zwróciłem się do małego pieska i mówię mu coś ty zrobił, przecież ten duży mnie teraz zaatakuje. Mały jakby zrozumiał, co do niego mówię i rzucił się na bernardyna, ja mogłem się wtedy wycofać kilka metrów. Gdy mały zobaczył, że jeszcze jestem na podwórku ponowił swoją akcję, a mnie udało się wydostać za furtkę. Dzisiaj wspominam to ze śmiechem, nadal pracuję jako goniec i jestem zadowolony. Były też inne sympatyczne i wesołe sytuacje, jak to w pracy z innymi ludźmi.

Dziękuję za rozmowę.
Lucyna Stępniewska

Urząd Miejski w Dąbrowie Górniczej, dabrowa-gornicza.pl/aktualnosci/decyzje-podatkowe-dostarczane-do-domow/

Autor: krystian