Drukuj

Kiedy na wieść o moim wyjeździe na mistrzostwa świata zaproponowano mi, bym wcielił się w rolę ambasadora Dąbrowy Górniczej w Katarze, zgodziłem się bez wahania. Pomyślałem, że przecież Dąbrowa jest fajna, niechże i ci „biedni” Katarczycy się o tym dowiedzą.

A nóż któremuś z krewnych emira zbywać będzie parę miliardów i postanowi je zainwestować nad Pogorią. Kto wie czy później nie dojdzie do wniosku, że warto i tu zorganizować mistrzostwa świata. Doczekamy wówczas mundialu na „Ujejsce Stadion”, „Estadio Strzemieszyce”, a przy postępującej tolerancji może i na „Rainbow Błędów”. Już na miejscu zacząłem się zastanawiać, jak wcielić swój plan w życie. Tocząc się w korku na mecz otwarcia gospodarzy z Ekwadorem, zrozumiałem, że nie mogę miejscowym mówić o różnicach. Wystraszą się, że zechcemy ich nawracać i sprawa spali na panewce. Muszę im pokazać, że Dąbrowa i Katar są w zasadzie takie same, a przynajmniej do siebie podobne. Zacząłem tych podobieństw szukać, co nie okazało się wcale trudne. Wystarczyło spojrzeć za okno autobusu. Wszędzie pustynia. No przecież u nas też jest, i to największa w Europie. Będą się czuli jak u siebie. Myślałem dalej. Katar właściwie jest państwem – miastem, składa się ze stolicy i jej przedmieść. Dąbrowa jest miastem na prawach powiatu, więc to w gruncie rzeczy to samo. I w Dąbrowie i w Katarze chętnie przyjmują do pracy specjalistów z zewnątrz, by budowali ich potęgę. W tym aspekcie Katarczycy mogliby się nawet wiele od Dąbrowy nauczyć, bo u nas wypadków prawie w ogóle, wynagrodzenie zawsze na czas, prawa kodeksowe nie tylko zapewnione, ale i przestrzegane, i jeszcze do człowieka odnoszą się z szacunkiem.

Idąc dalej, łączy nas też węgiel. W Katarze pewnie jeszcze, a w Dąbrowie już się go nie wydobywa. Również plaże. Tak samo piękne nad Zatoką Perską jak i nad Pogorią. No i inwestycje. I tu i tu
wszędzie się buduje. Nie było sensu myśleć dalej, czas był przystąpić do działania. Następnego dnia wystrojony w koszulkę z napisem „Dąbrowa Uwielbiam! ” i flagą w ręce, ruszyłem w miasto.

Fladze przyglądali się z uwagą. Nie wzbudziła zastrzeżeń. Jedynie co do nazwy wyrazili propozycję. No bo skoro nie ma już węgla, a u nas – jak się dowiedzieli – zwłaszcza teraz, jesienią, wiele osób chodzi zasmarkanych, to może uczciwiej będzie zmienić na Dąbrowa Katarska. Powiedziałem, że to już przekracza moje umocowania. – Wy macie emira i Radę, u nas jest prezydent i Rada, oni decydują – powiedziałem. – To też prawie tak samo – odpowiedzieli, a jeden z zadowolenia nawet przyszył sobie polskiego orzełka do szaty. Rozmowy się toczą. Póki piłka w grze, sprawa jest otwarta.

Jarosław Tomczyk, Doha

 

 

 

 

 

 

Tekst ukazał się w listopadowym numerze Przeglądu Dąbrowskiego.