Drukuj

Huta jest nie tylko miejscem pracy, które zmieniło miasto, ale przede wszystkim opowieścią o ludziach, którzy ją budowali i w niej pracowali – mówi Anna Cieplak, autorka wydanej w sierpniu powieści „Ciało huty”.

Michał Syska: Tytuł „Ciało huty” brzmi intrygująco. Możemy zdradzić osobom, które powieści jeszcze nie czytały, co się za nim kryje?

Anna Cieplak: – Wiem, że tytuł brzmi trochę dziwacznie, ale po lekturze książki wiele osób mówiło: „faktycznie, pasuje!”. „Ciało huty” to symboliczne określenie oznaczające to, jak fizycznie, cieleśnie Huta Katowice angażowała ludzi i organizowała rytm ich życia. I zadaję pytanie, jak to przekłada się na nas dzisiaj. Ciało często przed myślami i słowami wyczuwa emocje: radość, strach, smutek, wzruszenie. W książce pokazuję, jak historia huty się zmieniała przez ludzi od czasu wbicia pierwszej łopaty i jak może łączyć się, zarówno z pokoleniem budowniczych, ale i kolejnym, które znalazło w niej pracę lub nie chciało już w niej pracować. Huta, jakby na nią nie patrzeć, jest przecież nie tylko miejscem pracy, które zmieniło miasto, ale przede wszystkim opowieścią o ludziach, którzy ją budowali i w niej pracowali – często w bardzo trudnych warunkach.

Zatem mamy do czynienia z autentycznym miejscem, wielkim zakładem pracy, który zmienił Dąbrowę Górniczą. Ile zatem w powieści jest literackiej fikcji, a ile prawdziwej historii?

– Książka jest fikcyjna, jeśli chodzi o główny wątek i równoległą historię kucharek z Huty Katowice (Uli i Ewy) oraz studentki Mai, która po różnych perturbacjach zaczyna też tam pracować niemal pięćdziesiąt lat później. Motyw ich wspólnych doświadczeń przeplata się przez lata, ale tworzy spójną historię o solidarności kobiet. Tło, klimat, zdarzenia historyczne są za to prawdziwe, choć niektóre z nich uproszczone ze względu na formę książki. Niektóre historie nieco podkręciłam, jak m.in. akcję z przekazaniem legitymacji pracowniczej Breżniewowi przez autentyczną osobę (Ernę Meszek-Buchacz) i dałam ją jednej z bohaterek mojej książki. Tak samo zrobiła z masowcem – wielkim statkiem – M/S Huta Katowice. Nie jest to reportaż, ale raczej mozaika, którą chciałam pokazać różnorodność i koloryt miejsca. A przede wszystkim emocje ludzi. Z długiej i niezwykle ciekawej historii zakładu wygrzebałam wybrane wydarzenia takie, jak m.in.: tzw. czyny społeczne, dzień spustu pierwszej surówki, konkurs piosenki o hucie, wizytę Hermaszewskiego czy Niemena w zakładzie, strajk w 1981 roku, zwolnienia na skutek cięć etatów, wakacje pracownicze czy… wizytę 300 bocianów na budowie, którą odnotowała w „Głosie Huty Katowice” jedna z pierwszych pracowniczek.

Skąd pomysł, by w tle fikcyjnej historii o solidarności kobiet umieścić Hutę Katowice?

– Historia przyszła z trzech stron. Wpadła mi do głowy, kiedy usłyszałam o zwyczaju dzielenia się szczepkami roślin przez kobiety w zakładach przemysłowych Zagłębia. Zainspirowała mnie do stworzenia portretu jednej z głównych bohaterek – Ewy. Poznałam też Maćka Gadaczka, który opowiedział mi o początkach zakładu. Sam organizuje różne akcje społeczne oraz gromadzi niezwykłe materiały o Hucie Katowice, dba o jej pamięć. Później zaczęłam rozmawiać z kolejnym osobami i coraz częściej bywałam zaskoczona wielością wątków, perspektyw i zdarzeń. Bo okazało się, że właściwie każdy z regionu ma swoją opowieść o hucie.

Zaczęłam czytać książki i przeglądać archiwum w Muzeum Miejskim „Sztygarka” i Mediatece w Sosnowcu. Zatrzymywałam się na informacjach, które wydawały mi się mniej obecne w rozmowie o zakładzie. Czytałam o marzeniach kobiet, przyglądałam się suwnicowej, zatrzymywałam się na pierwszych wzmiankach (1986 rok!) o automatyzacji, która zmieni pracę. Uderzyło mnie jedno zdanie z książki Marka Bednarza, które zawarł w posłowiu i które wydawało mi się być „białą plamą” w opowieści, czyli tym, jak hutę fizycznie odczuwały kobiety. Na 50-leciu rozpoczęcia budowy Huty Katowice już poczułam, że wiem, jak chcę to opisać i jakie emocje sama chciałabym przelać na papier. Chciałam spleść te różne perspektywy w coś zbiorowego, ale i szczerego w indywidualności bohaterów z krwi i kości. Bez roszczenia sobie prawa do mówienia, że „tak właśnie było”. Zrozumiałam, że ilu ludzi, tyle różnych spojrzeń na Hutę Katowice, i nie da się opisać wszystkiego.

Jak ważny był aspekt osobisty? Wszak jest pani dąbrowianką.

– Urodziłam się dwa kilometry od Huty Katowice i zawsze była obecna w moich życiu. Jeździłam stamtąd na kolonie, byłam na święcie hutnika, z „Borówy” patrzyłam na kolorową łunę huty. Przy pracy nad książką ArcelorMittal umożliwił mi wejście na teren zakładu i to też dało mi do myślenia. Miałam szansę porozmawiać ze współczesnymi pracownikami i pracowniczkami. Zdałam sobie też sprawę, ilu moich znajomych ze szkoły pracuje teraz w tym miejscu. I że wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś. Jest całe zarośnięte roślinami i ogromne. Jak miasto w mieście.

Huta Katowice jest częścią najnowszej historii naszego kraju, która budzi namiętne spory. Czy pani powieść można traktować jako głos w tej dyskusji?

– Wyszłam raczej organicznie od osób i miejsc, a nie samego pomysłu o tym, co chcę moją książką powiedzieć o PRL. Nie miałam tezy. Nie zastanawiałam się szczególnie nad tym, czy wchodzę na teren dyskusji, ale opisałam to, co moim zdaniem odróżnia Zagłębie od innych miejsc i co mnie osobiście poruszyło. Zależało mi na czymś innym niż dyskusja o ocenie tamtego okresu. Pomyślałam po prostu: a gdyby uczynić Hutę Katowice na chwilę centrum świata i przyjrzeć się jej przez pięćdziesiąt lat, to co z tego wyjdzie? Jaki obraz świata, marzeń, aspiracji, awansów? Sama praca nad książką dała mi dużo do myślenia także o losach moich rówieśników i mnie samej. Podobało mi się splatanie losów i szukanie łączników między różnymi czasami. Dotarło też do mnie jedno: jeśli nie mamy planu na przyszłość, to ona nie nastąpi. Chciałam ją znaleźć przez coś wspólnego dla starszych i młodych. Delikatnie i bez przesady. Bez wielkich słów czy wymądrzania się. Tak, żeby wynikało z wnętrza bohaterek, bohaterów i ich otoczenia.

Od premiery „Ciała huty” minęło raptem kilka dni. Zapewne większość naszych dąbrowianek i dąbrowian nie miało okazji jeszcze jej przeczytać. Czego mogą się spodziewać, jeśli sięgną – taką mamy nadzieję – po pani powieść?

– Myślę, że ludzie stąd mogą odnaleźć w niej jakieś swoje doświadczenia, nawet jeśli w hucie nie pracowali. Może właśnie „Ciało huty” jest szczególnie dla tych, którzy jej nie znają, bo pewnie im bliżej miejsca, tym więcej własnych perspektyw, o które można się pokłócić? W tle można znaleźć też dużo znajomych miejsc poza hutą. Pogorie, osiedla, szkoły, domy kultury. Dostaję też sygnały od różnych osób spoza regionu, że to dla nich angażująca historia i że trudno uwierzyć, ile pomieścił jeden zakład! Wtedy odpowiadam, że zawarłam w książce może jedną setną tego, co usłyszałam. A ile jeszcze musi być historii, których nie poznałam, bo już nie zdążyłam.

Rozmowa ukazała się w sierpniowym numerze „Przeglądu Dąbrowskiego”

ANNA CIEPLAK

Pochodząca z Dąbrowy Górniczej pisarka i animatorka kultury. Zdobywczyni Nagrody Conrada i Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza za książkę „Ma być czysto”. Nominowana do najważniejszych nagród krajowych (Nagroda Literacka Nike, Paszport „Polityki”, Nagroda Literacka Gdynia) za „Lata powyżej zera” oraz Nagrody Literackiej Unii Europejskiej za „Lekki bagaż”. Współautorka (z Lidią Ostałowską) książki dla dzieci „Zaufanie”. Finalistka Literackiej Nagrody Nike 2022 za powieść „Rozpływaj się” o Polsce w Unii Europejskiej i osieroconym pokoleniu – młodych osobach, zmuszonych dorastać bez dorosłych, którzy za chlebem wyjechali na Zachód. 23 sierpnia 2023 roku ukazała się jej najnowsza powieść „Ciało huty” o Hucie „Katowice”.

Zaproszenie na spotkanie z Anną Cieplak 26 sierpnia w Pałacu Kultury Zagłębia

Miejska Biblioteka Publiczna w Dąbrowie Górniczej zaprasza dąbrowianki i dąbrowian na spotkanie z autorką „Ciała huty”, które odbędzie się 26 września o godz. 18 w Sali Teatralnej Pałacu Kultury Zagłębia. Wstęp wolny.

Spotkaniu z Anną Cieplak towarzyszyć będzie wystawa „Huta Katowice w kulturze i sztuce”, a fragmenty nowej powieści czytać będą dzieci z Młodzieżowego Ośrodka Pracy Twórczej.