W sobotę MKS Dąbrowa Górnicza podjął Start Lublin. Kibice, którzy tego dnia zjawili się w hali „Centrum” byli świadkami zaciętego meczu.
Prawie 600 dni dąbrowscy kibice czekali na powrót do hali „Centrum” i możliwość wspierania MKS-u w Energa Basket Lidze. Drużyna Jacka Winnickiego zapewniła swoim fanom wielkie emocje, które niestety nie zakończyły się happy-endem i po dogrywce lepsza okazała się drużyna gości z Lublina.
Mecz rozpoczął się od delikatnej przewagi gości, którzy wyszli na dwupunktowe prowadzenie. W odpowiedzi dla dąbrowian punktował Josip Sobin, który ponownie zanotował bardzo dobry początek meczu. Tym razem w trafianiu do kosza przeciwnika wspierał go Nic Moore, dzięki czemu po 5 minutach gospodarze prowadzili 13:9, a wszystkie punkty dla MKS-u zdobyła wspomniana dwójka. Dodatkowo po chwili 4 oczka dorzucił Milivoje Mijović, a lubelska ekipa notowała 3:40 minuty bez zdobytego punktu. Oczekiwanie na kolejne trafienie w ekipie gości przerwał Mateusz Dziemba, który wykorzystał rzut wolny po przewinieniu technicznym, którym ukarany został Nic Moore.
Druga kwarta była dość wyrównana i przewaga przez cały czas oscylowała w okolicach 4 punktów. Obie drużyny miały spory problem ze wstrzeleniem się zza łuku. MKS trafił tylko 3 z 14 rzutów, a Start 1 z 12. Na 2 minuty przed końcem pierwszej połowy, po punktach, które zdobył Joshua Sharkey, goście zbliżyli się na dwa oczka, ale ostatnie 120 sekund kwarty należało do gospodarzy, którzy wygrali ten fragment 9:2, głównie za sprawą Michała Nowakowskiego oraz Mike Lewisa II.
III kwarta rozpoczęła się od celnego rzutu z dystansu Milivoje Mijovicia. Serb rozegrał bardzo dobrą kwartę, w której zdobył 10 punktów i razem z Josipem Sobinem po 3 minutach wyprowadził MKS na najwyższe trzynastopunktowe prowadzenie. W drużynie gości sygnał do ataku dał jednak niewidoczny w pierwszej połowie Doron Lamb. Amerykanin zdobył 12 punktów, a z pomocą przyszedł Tweety Carter, autor 8 oczek. Rozgrywający lublinian, w pierwszej połowie również był mało widoczny, głównie za sprawą 3 fauli, przez które spędził na parkiecie niecałe 8 minut. Amerykański duet zdołał doprowadzić do remisu, ale w ostatniej akcji kwarty faulowany przy rzucie z dystansu był Mike Lewis II, który wykorzystał dwie próby i pozwolił utrzymać dąbrowianom przewagę.
W decydującej kwarcie obie drużyny poprawiły swoją skuteczność z dystansu, dzięki czemu kibice zgromadzeni w hali „Centrum” byli świadkiem prawdziwego pojedynku snajperskiego. Łącznie w IV ćwiartce wpadło 10 rzutów z dystansu. Wynik cały czas oscylował wokół remisu. Minutę przed końcem podstawowego czasu gry MKS wyszedł na jednopunktowe prowadzenie, które jednym celnym rzutem wolnym do remisu zniwelował Roman Szymański. Ostatnią akcję przeprowadzali dąbrowianie, a decydujący rzut na swoje barki wziął Nic Moore, jednak jego próba z półdystansu okazała się niecelna, co oznaczało dogrywkę.
W trakcie dodatkowych pięciu minut obraz gry się nie zmienił. Mecz dalej był niezwykle wyrównany i żadna z drużyn nie potrafiła zbudować bezpiecznej przewagi. 30 sekund przed końcem dogrywki goście prowadzili trzema punktami i za sprawą Mateusza Dziemby zanotowali przechwyt, który na punkty zamienił Doron Lamb. MKS mógł mieć jeszcze nadzieję na punkty i próbę dogonienia przeciwnika, jednak kolejna akcja ponownie zakończyła się stratą, dzięki czemu Polski Cukier Pszczółka Start Lublin odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie.
W następnej kolejce MKS podejmie Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski. Mecz odbędzie się w sobotę, 9 października. Początek o godz.20.
Sobotni mecz był szczególny. Było to pierwsze domowe starcie dąbrowian w tym sezonie ekstraklasy i pierwsze z udziałem widzów od ponad półtora roku. Kibice w hali „Centrum” ostatni raz mieli okazję oglądać dąbrowską drużynę w ligowej potyczce ponad półtora roku temu. 8 marca 2020 r. MKS podjął Astorię Bydgoszcz, a w starciu lepsi byli przyjezdni. Po tym dąbrowianie zagrali jeszcze mecz wyjazdowy, a 12 marca – z powodu pandemii – rozgrywki zostały zawieszone. Następnie władze ligi zdecydowały o ich wcześniejszym zakończeniu. Z kolei na początku zeszłego sezonu MKS wszystkie mecze grał na wyjeździe, bo w hali „Centrum” prowadzone były prace remontowe. Kiedy zaczął grać u siebie, kibice, z powodu wprowadzonych zakazów sanitarnych, nie mogli przychodzić na spotkania.
Oprócz zmagań ligowych, w Dąbrowie Górniczej można również zobaczyć mecze w ramach Alpe Adria Cup – rozgrywek z udziałem drużyn z Austrii, Czech, Chorwacji, Polski, Słowacji, Słowenii oraz Węgier.
Rozgrywki Alpe Adria Cup funkcjonują od sezonu 2015/16. Dotąd odbyło się ich pięć edycji. Triumfatorami byli Helios Suns Domzale (2015/16), MBK Rieker Komarno (2016/17), KK Zlatorog Lasko (2017/18), Egis Körmend (2018/19) i BK JIP Pardubice (2019/20). MKS jest drugą polską ekipą, która w nich występuje. Pierwszą było GTK Gliwice. Zespół z Dąbrowy gra w grupie C. Jego przeciwnikami są Spišskí Rytieri ze Słowacji, KK Velika Gorica z Chorwacji i BK IMMOunited Dukes Klosterneuburg z Austrii. MKS w tych rozgrywkach zadebiutował 23 września. W spotkaniu u siebie pokonał Spišskí Rytieri 93:85. W drugiej kolejce, 28 września zmierzył się na wyjeździe z BK IMMOunited Dukes Klosterneuburg. W starciu lepsi byli gospodarze, którzy wygrali 56:52.
Aktualny sezon jest ósmym, w którym dąbrowianie występują wśród krajowej elity. Na ekstraklasowych boiskach zadebiutowali w sezonie 2014/2015 i od tego czasu nieprzerwanie grają w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz po raz pierwszy łączą walkę o prymat w kraju z międzynarodowymi zmaganiami, czyli Alpe Adria Cup.
***
MKS Dąbrowa Górnicza – Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 94:101 (23:17, 17:14, 21:28, 22:24, d. 11:18)
MKS Dąbrowa Górnicza: Milivoje Mijović 22, Nic Moore 19, Mike Lewis II 18, Josip Sobin 15, Michał Nowakowski 13, Filip Małgorzaciak 6, Adam Brenk 1, Marcin Piechowicz 0, Alan Czujkowski 0, Jakub Motylewski 0, Steven Haney 0, Wiktor Rajewicz 0
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin: Doron Lamb 30, Tweety Carter 19, Mateusz Kostrzewski 16, Mateusz Dziemba 13, Joshua Sharkey 6, Jimmie Taylor 6 (10 zb), Roman Szymański 5, Quenton De Cosey 5, Damian Jeszke 1, Mikołaj Stopierzyński 0, Bartłomiej Pelczar 0, Sebastian Walda 0