O usuwaniu dziur w drogach rozmawiamy z Arkadiuszem Grządzielem, naczelnikiem Wydziału Infrastruktury Miejskiej, odpowiedzialnym za utrzymanie dróg w Dąbrowie Górniczej.
W czasie jazdy po mieście można odnieść wrażenie, że mamy plagę słupków i dziur w drogach. Czy stało się coś wyjątkowego, że jest ich tak dużo?
Arkadiusz Grządziel: – Ten czas i pora roku zawsze powodują więcej uszkodzeń w drogach. Warunki atmosferyczne – mróz, śnieg i deszcz, a następnie odwilż – sprawiają, że stan techniczny dróg w tym czasie się pogarsza.
Czyli winne jest słynne „przejście przez zero”: woda wsiąka w asfalt, później zamarza i rozsadza szczeliny, które w końcu zamieniają się w „kratery”.
– To są sytuacje, które występują nagle i często, dlatego podpisaliśmy w zeszłym tygodniu doraźną umowę na likwidację największych zagrożeń. Prace rozpoczęły się 4 lutego.
Zlikwidowaliśmy największe zagrożenia w rejonie Gołonoga, Centrum i Mydlic. Obecnie wykonujemy prace na terenach zielonych. W miarę jak ubytki będą się znowu pojawiać, będziemy starali się szybko likwidować kolejne zagrożenia.
Natomiast przetarg na umowę z większym zakresem – finansowym i rzeczowym – będziemy w tej chwili ogłaszać. Po wyłonieniu wykonawcy wejdziemy wiosną zakresie znacznie szerszym niż obecnie.
Na stronie Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie przeczytałem, że zgłoszenie ubytku nie zawsze oznacza, że jest on od razu naprawiany. Ale zagrożenia bezpośrednio zagrażające bezpieczeństwu użytkowników dróg są usuwane maksymalnie w ciągu 24 godzin od zgłoszenia. Jak jest w przypadku Dąbrowy Górniczej?
– Jeśli tylko warunki atmosferyczne pozwalają, interwencyjnie staramy się działać natychmiast.
A jednak przed pracami, które rozpoczęły się w czwartek 4 lutego, przez kilka wcześniejszych tygodni nic się nie działo. No może poza słupkami, których zaczęło przybywać na drogach.
– Umowę, jak wspomniałem, podpisaliśmy w zeszłym tygodniu. Do czasu, gdy tej umowy nie mieliśmy, zagrożenia zabezpieczaliśmy. Zabezpieczanie zagrożeń polegało na ich oznakowaniu oraz zabezpieczaniu urządzeniami BRD, czyli tak zwanymi potocznie pachołkami.
Takiej doraźnej umowy nie można było podpisać wcześniej?
– Skończyła nam się dwuletnia umowa na bieżące utrzymanie dróg, obecnie w przygotowaniu jest dokumentacja przetargowa do postępowania na nową umowę. Ze względu na porę roku podjęliśmy więc decyzję o jak najszybszym podpisaniu doraźnej umowy.
W przypadku dwuletniej umowy skończył się termin czy wyczerpała się przewidziana umową kwota?
– To były dwie umowy – na centrum i tereny zielone – i skończyły nam się terminy.
Nie można więc było wcześniej wybrać firmy, która reagowałaby interwencyjnie?
– Przygotowaliśmy tę umowę, którą właśnie realizujemy…
Ogłosimy na dniach postępowanie na likwidację zagrożeń, która poprzedzi długoterminową czteroletnią umowę. Po wyborze wykonawcy będziemy mogli od wiosny w znacznie szerszym zakresie realizować te naprawy, które robimy teraz doraźnie.
Realizacja prac interwencyjnych też jest uzależniona od warunków atmosferycznych?
– Tak, trzeba mieć na uwadze, że nawet awaryjne usuwanie zagrożeń i doraźna likwidacja ubytków może być prowadzona w odpowiednim reżimie budowlanym. Na pewno nie może to być wykonywane podczas opadów śniegu i w mrozie.
Łatamy dziury na zimno czy na ciepło?
– Mamy przewidzianą jedną i drugą technologię. Póki co wykonujemy technologię masy na ciepło. Technologia na zimno jest szybsza, natomiast myślę, że przeciętny kierowcy nie odróżni masy na zimno od masy na ciepło, ponieważ standard wykonania tej usługi eksploatacyjnie jest bardzo podobny. Podkreślam jednak, że w obu przypadkach jest to obecnie doraźna, a nie docelowa naprawa dróg.
Czyli w ramach bieżącego utrzymania dróg trzeba będzie to poprawić?
– Tak, musimy się liczyć z tym, że po okresie zimowym trzeba będzie wejść na bieżące utrzymanie w zakresie zdecydowanie szerszym niż tylko naprawa tego, co zostało uszkodzone zimą.
Priorytety?
– Cały czas chcemy w miarę jak najszybciej usuwać zagrożenia, które niewątpliwie będą się jeszcze pojawiały. To co najważniejsze, to utrzymać przejezdność układu drogowego.
Wielu kierowców jako przykład nieprzejezdności podaje nieprzebudowany w minionych latach i dziurawy odcinek ulicy Kasprzaka. Czy ona też jest na liście priorytetów?
– Tak, Kasprzaka jest na liście priorytetów, podobnie jak i pobliska ulica Podlesie.
Fot. Marek Wesołowski