MKS Dąbrowa Górnicza był blisko sprawienia niespodzianki i pokonania na wyjeździe wicelidera ekstraklasy. Mimo problemów kadrowych, dąbrowianie nie ustępowali przeciwnikom. – Byliśmy skazani na pożarcie, a walka toczyła się do końca – mówi Jarosław Mokros.
Do niedzielnego spotkania MKS podszedł z problemami ze składem – z drużyną niedawno pożegnał się Martin Krampelji, Ousmane Drame zmaga się z kontuzją, a z powodu choroby nie mógł wystąpić Marcin Piechowicz.
– Mamy sytuację, jaką mamy. Pomimo kadrowych trudności walczyliśmy jak równy z równym. W końcówce szala zwycięstwa mogła przechylić się na naszą stronę. W lidze może się jeszcze wiele wydarzyć, dlatego musimy walczyć w każdym meczu. Walczyć i szukać różnych rozwiązań taktycznych – ocenia Jacek Winnicki, trener MKS-u.
– Mecz napawa optymizmem. Mimo problemów, mogliśmy sprawić niespodziankę. Byliśmy skazani na pożarcie, a walka toczyła się do końca – mówi Jarosław Mokros, kapitan dąbrowskiego zespołu.
Spotkanie było dynamiczne i wyrównane. W pierwszej kwarcie zespoły wymieniały się punktowymi akcjami, a na jej koniec niewielką przewagę uzyskali goście. Podobnie wyglądała kolejna odsłona konfrontacji, w której jednak gospodarze odrobili straty i na przerwę zeszli z dwupunktowym prowadzeniem. W trzeciej odsłonie szczecinianie mocniej się rozpędzili, a ich nadwyżka sięgnęła w pewnym momencie 13 punktów. Dąbrowianie zdołali ją nieco zmniejszyć i przed czwartą partią rezultat wynosił 65:54. W ostatniej części MKS nie odpuszczał i sukcesywnie niwelował dystans. Lepszą skutecznością wykazali się jednak gospodarze, którzy zakończyli spotkanie wynikiem 88:81.
– To spotkanie było dla nas ciężkie pod względem mentalnym. Po ostatniej porażce z Twardymi Piernikami Toruń potrzebowaliśmy się podnieść. Źle rozpoczęliśmy ten mecz, na wiele pozwoliliśmy rywalowi. Nasza kontrola nad przebiegiem wydarzeń była tylko teoretyczna, bo Dąbrowa potrafiła zmniejszać dystans punktowy – stwierdza Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga.
– Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Każdy zespół potrzebuje wygranej i każdy walczy. Zarówno ci z góry tabeli, jak i z dołu. Nie weszliśmy w ten mecz tak, jak chcieliśmy – podkreśla Andy Mazurczak, kapitan Kinga Szczecin.
Wygrana Kinga to spora zasługa Mazurczaka, który brylował w ofensywie. Trafił wszystkie 6 rzutów za 3 punkty. Łącznie zdobył 31 punktów, dołożył do tego 5 zbiórek i 3 asysty. W MKS-ie Trevon Bluiett zaliczył 27 punktów i zanotował 6 zbiórek.
Dąbrowianie plasują się aktualnie na 11 miejscu w Energa Basket Lidze. 8 kwietnia zagrają na wyjeździe z Czarnymi Słupsk.
***
25.kolejka Energa Basket Ligi
King Szczecin – MKS Dąbrowa Górnicza 88:81 (24:26; 23:19; 17:10; 24:26)
MKS Dąbrowa Górnicza: Trevon Bluiett – 27 pkt., Joseph Chealey – 25 pkt., Gerry Blakes II – 17 pkt., Jarosław Mokros – 8 pkt., Maciej Kucharek – 4 pkt., Kacper Radwański – 0 pkt., Wiktor Rajewicz – 0 pkt., Kacper Margiciok – 0 pkt.
King Szczecin: Andrzej Mazurczak – 31 pkt., Filip Matczak – 18 pkt., Phil Fayne – 18 pkt., Kacper Borowski – 8 pkt., Tony Meier – 7 pkt., Bryce Brown – 2 pkt., Mateusz Kostrzewski – 2 pkt., George Hamilton III – 2 pkt., Zac Cuthbertson – 0 pkt., Maciej Żmudzki – 0 pkt.